Na ten film czekałam z niecierpliwością. Śledziłam ciekawostki z planu, oglądałam kolejne zdjęcia i szukałam informacji. Odliczałam dni do polskiej premiery. Nareszcie nadszedł ten dzień, gdy mogłam zasiąść w sali kinowej, by zobaczyć (tak wtedy myślałam) największe musicalowe widowisko ostatnich lat. Oj, jak się srogo rozczarowałam...
"Nędznicy" to historia byłego więźnia, Jeana Valjeana, który postanawia zapomnieć o dawnym życiu i zmienia swoją tożsamość łamiąc tym samym warunki zwolnienia. Od tej pory pomaga ludziom doświadczonym przez los. Na łożu śmierci obiecuje młodej kobiecie zająć się jej córką. Dzięki opiece nad Cosette odnajduje sens życia i uczy się miłości. Los nie jest jednak dla niego łaskawy. Każdy jego krok śledzi bowiem inspektor Javert, który stawia sobie za cel doprowadzenie Jeana ponownie za kratki.
Smutno mi to przyznać, ale dawno w kinie nie nudziłam się tak jak na seansie "Nędzników". Jest to tym bardziej dziwne, że uwielbiam wszelkiego rodzaju musicale i wystarczy, że w filmie zaczną śpiewać, a ja już jestem na tak. Wciąż zastanawiam się, co tutaj nie zagrało tak jak należy. Tom Hooper postanowił zrealizować klasyczny musical z piosenkami śpiewanymi przez aktorów na żywo, podczas kręcenia scen. Ograniczył też dialogi do minimum, czyli praktycznie usunął je z filmu i chyba to pogrążyło "Nędzników". Obraz trwa prawie trzy godziny, ale okazuje się, że to i tak za krótko, by stworzyć kompletną historię. Odniosłam wrażenie, że sceny następują po sobie bez ładu i składu, a piosenki nie oddają wystarczająco emocji i osobowości bohaterów, przynajmniej tych głównych. To razi najbardziej - brak głębi postaci. Nie potrafię w ogóle określić jakim bohaterem jest Jean Valjean. Jego przemiana następuje w kilka minut i trudno mówić o ukazaniu charakteru tego bohatera. To samo tyczy się Fantine granej przez Anne Hathaway. Nie rozumiem zachwytów nad jej rolą. Za ścięcie włosów i jedną dobrze wykonaną piosenkę nie dałabym jej Oscara i mam nadzieję, że Akademia będzie tego samego zdania.
Mogło być tak pięknie. Pod względem zdjęć i scenografii filmowi nie można nic zarzucić. Film oddaje klimat Francji po rewolucji, żyjącej nadzieją przemian, które nie nadchodziły. Wielki rozmach nie idzie jednak w parze z jakością. Filmowi nie pomogło nazwisko reżysera, ani nawet gwiazdorska obsada, której nie można zarzucić braku zdolności aktorskich i wokalnych. Coś poszło nie tak i oto moje pierwsze tegoroczne kinowe rozczarowanie.
Nędznicy (Les Miserables) 2012
reż. Tom Hooper
scen. William Nicholson
wyst. Hugh Jackman, Russell Crowe, Anne Hathaway, Amadna Seyfried, Eddie Redmayne, Helena Bohnam Carter, Sasha Baron Cohen
fot. listal.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz