"Sugar Man" to film dokumentalny, który w tym roku zdobył wszystkie możliwe nagrody w swojej kategorii. Nic dziwnego, bo to wspaniała filmowa opowieść tak niesamowita, że trudno uwierzyć iż zdarzyła się naprawdę.
Film Malika Bendjelloul opowiada historię muzyka Rodrigueza, który wydał w Ameryce dwie płyty na początku lat 70. Wróżono mu wielki sukces, jego teksty i muzyka przypadły producentom do gustu, jednak szybko okazało się, że nie zdobyły popularności na jaką liczono. Rodriguez stał się jednym z zapomnianych artystów i zapewne nikt nigdy by o nim więcej nie usłyszał, gdyby nie przywieziona do RPA płyta, która szybko stała się najpopularniejszym albumem, a teksty i piosenki - głosem pokolenia.
"Sugar Man" to naprawdę dobry dokument. Świetnie przemyślany i nakręcony. Muzyka odgrywa tu jednak największą rolę. W trakcie seansu, w miarę z zapoznawaniem się z twórczością Rodrigueza nie trudno się dziwić dlaczego artysta odniósł wielki sukces w Republice Południowej Afryki. Dlaczego nie udało się w Ameryce to już inna sprawa.
Nie chcę zdradzać więcej, choć nie trudno się domyślić jak taka historia może się skończyć. Gdyby był to film fabularny, nikt by nie uwierzył w taki bieg wydarzeń. To zdarzyło się jednak naprawdę. Mam wrażenie, że dla takich historii robi się filmy. Pięknych, wzruszających, prawdziwych. Polecam wszystkim, którzy mają możliwość zobaczyć ten film.
Sugar Man (Searching for Sugar Man) 2012
reż. Malik Bendjelloul
scen. Malik Bendjelloul
fot.listal.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz